Porażka na torze, zwycięstwo na trybunach!

Na niedzielny mecz z elektrykami z ciemnogrodu mobilizowaliśmy się już od jakiegoś czasu, wszak była to pierwsza od „afery bezpiecznikowej” okazja, by ugościć na naszych trybunach naszą „ulubioną ekipę”.

Niestety, za sprawą decyzji smutnych panów goście nie mogli wybrać się do nas wyjazdem zorganizowanym. Było to jednak do przewidzenia, ponieważ stadion formalnie jest w remoncie i nie ma klatki gości. Pozostało nam zatem czekać, by nasi „ulubieńcy” przełamali strach i wybrali się do Nowej Huty w sposób niezorganizowany. Doczekaliśmy się ich w liczbie 10 sztuk, przy czym ich wejście na stadion eskortowane było przez mundurowych, tak by uniemożliwić nam jakąkolwiek interakcję. Zaobserwowaliśmy jedynie, że wśród wyjazdowiczów były osoby, które w ubiegłym sezonie tak ochoczo próbowały kroić nasze barwy. Tym razem stali grzecznie jak baranki i na naszą propozycję „konkursu o barwy” odparli że są jedynie „kibicami żużla”… Cokolwiek to oznacza. Przed pierwszym biegiem prezentujemy oprawę przedstawiającą… nie trzeba chyba nikomu wyjaśniać kogo, wraz z wymownym transparentem o treści „Awansować nie jest łatwo, kiedy świnia gasi światło…”. Czy trzeba coś dodawać? Nie trzeba. Wiemy, że są osoby które nieco „sceptycznie” zapatrują się na tę oprawę, lecz porównując ją do tego co zaprezentowały fanki ŻKS 10 maja b.r. chyba tylko ostatni hipokryci mogą nam wytknąć cokolwiek. Cieszy nas fakt, że kibicowska i żużlowa Polska nie licząc jednego ośrodka odebrała tą choreografię mega-turbo- pozytywnie! Atmosfera na trybunach i doping tego dnia dość specyficzny, jednak chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć dlaczego. Tak miało być. W obliczu śmiesznych zagrywek pachołów z pod Kalisza, lubujących się przede wszystkim w internetowej propagandzie i prowokacjach z których nigdy nie wychodzą obronną ręką, musimy przyznać obiektywnie, że zachowaliśmy się i tak bardzo „gościnnie”. Wielokrotnie „pozdrawiamy” przyjezdnych, choć nie ograniczamy się jedynie do tego. Mobilizacja chyba podziałała, bo w naszej ocenie tego dnia zaprezentowaliśmy się wokalnie bardzo dobrze. Po kilku biegach transparent zastępujemy fanami (Witaj w Grodzie Kraka, WNF oraz, co warto odnotować, pierwszy raz na Odmogile 1b fana narodowa, którą dotychczas można było zobaczyć jedynie dwa razy na GP Finlandii, na GP w Warszawie oraz na wyjeździe w łotewskim Daugavpils). Następnie na naszym sektorze do góry kołami pojawia się flaga stracona przez Ostrovię po finałowym meczu 2 ligi dnia 28.09.2014 i kończy swój żywot. Mimo propozycji złożonej przez nas, nikt z Ostrowa nie kwapi się do jej odzyskania, w związku z czym zostaje potargana po prezentacji, a strzępy palimy po meczu. Wraz z przebiegiem rozgrywek nasi żużlowcy tracą rezon, a szansa na tak ważne dla nas zwycięstwo oddala się z każdym biegiem. W kulminacyjnym momencie nie wytrzymujemy i zaczynamy skandować nazwiska nieobecnych tego dnia zawodników, czyli Daniela Pytela i Pawła Miesiąca, a następnie wymownie zwracamy się do decyzyjnych naszej drużyny wyrażając tym samym naszą opinię o katastrofalnych decyzjach personalnych podjętych przez nich. Jeśli chodzi o rywalizację na trybunach to po raz kolejny udowadniamy gościom spod Kalisza naszą wyższość, jednak porażka na torze w takim meczu boli. Głęboko wierzymy, że klub podejmie właściwe decyzje odnośnie zmian, które są naszym zdaniem niezbędne, a osoby odpowiedzialne za aktualny stan rzeczy poniosą konsekwencje. Dodajmy jeszcze, że nasi zawodnicy (nie licząc jedynie Rafała Trojanowskiego) nie wychodzą po meczu by podziękować nam za doping, co z pewnością jeszcze bardziej ich pogrąża. Wstyd wstydem, ale gdyby ktoś w klubie miał jaja, to wziąłby tę porażkę na klatę i zdobyłby się na to by po meczu spojrzeć nam w oczy. Przed nami jeszcze dwa mecze w tym sezonie i nawet jeśli je wygramy, nie będzie to wystarczająca rekompensata za tę haniebną porażkę. My nigdy nie zawodzimy, czas by przykład zaczęli brać zawodnicy i osoby decyzyjne.

Z kibicowskim pozdrowieniem
WNF Ultras Wanda Kraków