Koniec ligowej paraboli

Rozgrywki na drugoligowych torach  w żużlowym sezonie 2011 dobiegły końca. Speedway Wanda Kraków ostatecznie zajęła piątą lokatę. Zapraszamy do krótkiego, podsumowującego przeglądu tegorocznych poczynań naszej drużyny.

Po trudnym, debiutanckim sezonie 2010 oczekiwania kibiców były wysokie. Tym razem miało być lepiej. Więcej – musiało być lepiej, ponieważ niewielu jest kibiców, którzy bez względu na wszystko, przyjdą oglądać drużynę permanentnie obrywającą wszędzie i od każdego. Aby na trybunach była frekwencja, na torze musi być wynik. Zasady stadionowej koniunktury są proste lecz bezwzględne. Dlatego przed sezonem zarząd SWK wyznaczył sobie konkretny cel – miejsce w czołówce, okolice trzeciej, czwartej lokaty.

Świętowanie zwycięstwa w Rawiczu. W powietrzu - Kenni Larsen.

Zaczęliśmy z wysokiego „C”. Po zwycięstwie w Rawiczu w inauguracyjnym meczu wielu przecierało oczy ze zdumienia. Kolejne starcie – tym razem do Krakowa przyjeżdża Lublin. Wanda objeżdża faworytów w pięknym stylu a kibicom rośnie coraz większy apetyt na… Awans? Wyjazd do Równego – o minimalnej przegranej decyduje ostatni bieg. Do tego problemy z przeprawą przez granicę i spóźnienie na zawody, bohatera z pierwszego meczu – Kenniego Larssena. Pech, wypadek przy pracy, pozasportowa ingerencja – teorii porażki w Równym było mnóstwo. Mimo przegranej na Ukrainie, prowadzimy w ligowej tabeli. Dawno tego nie było, prawda? Bardzo dawno… Po udanym początku sezonu, niektórzy widzieli już Wandę w pierwszej lidze zapominając, że sezon trwa przecież czternaście rund. A jak wiadomo – każda kolejka słono w tym sporcie kosztuje. Zewsząd docierają do nas plotki o poważnym sponsorze strategicznym, który po tak optymistycznym starcie, zgodzi się zasilić klubową kasę. Jak wiadomo – na takiego sponsora czekamy do dzisiaj. Ale jedziemy dalej. Następne mecze to porażka na własnym torze z silną, szczególnie w pierwszej części sezonu Ostrovią, oraz wyjazdowa przegrana w Opolu. W obydwu meczach możemy mówić o pechowych splotach okoliczności, które miały istotny wpływ na przebieg tych spotkań. Defekty, upadki, wykluczenia, taśmy, zerwane łańcuchy, przebite opony, głupie błędy w parku maszyn i co najgorsze – kontuzje, zaczęły prześladować Wandę z natężoną częstotliwością. Cała masa wszelakiej maści negatywnych incydentów w obu spotkaniach jak i poza nimi miała istotny wpływ na wynik. Niemniej, słabsze występy zaczął notować młodszy z Duńczyków, który po dwóch rewelacyjnych występach z początku sezonu wyraźnie spuścił z tonu. Na szczęście jego starszy rodak – Mads Korneliussen, nadal imponował  równą i wysoką formą. Kolejny mecz to wyjazdowe zwycięstwo nad – nie czarujmy się – nie najmocniejszym oraz dodatkowo osłabionym Krosnem i porażka w Krakowie z rosnącą w siłę Pilską Polonią. W ten sposób dotarliśmy na półmetek rozgrywek.

Motocykl Kenniego Larsena po meczu z Piłą - metafora środkowej części rozgrywek w wykonaniu Wandy?

Runda rewanżowa miała rozpocząć się „nomen omen” od rewanżu nad Polonią. Tak się nie stało – efekt przyjazdu mocnym składem był zdecydowanie odwrotny od zamierzonego. Dodajmy, że na trzy dni przed tym meczem drogi trenera Mirosława Korbela i Wandy, rozeszły się za porozumieniem stron a dalszą część rozgrywek żużlowcy z Krakowa dokończą… bez szkoleniowca. Jednak jak okazało się prawie miesiąc później (tyle trwała przerwa w rozgrywkach), mogło być jeszcze gorzej. Koszmarny mecz z Krosnem u siebie i strata trzech pewnych punktów to bez wątpienia największa wpadka tego sezonu. Być może, gdyby wymienić skład z Piły na ten z meczu z krośnieńskimi wilkami, dałoby to o wiele lepszy rezultat. Jedno jest pewne, oszczędnościowe eksperymenty nie okazały się strzałem w dziesiątkę i dostaliśmy za to srogą nauczkę. Źle, oj bardzo źle zaczęło dziać się w Krakowie… Zła passa nas nie opuszczała. Nie powiódł się rewanż na Opolskim Kolejarzu. Sam Mads Korneliussen z pomocą Christiana Ago to zbyt mało by marzyć o zwycięstwie. W Ostrowie również Wanda nie zaoferowała nic, co mogłoby nadszarpnąć nerwów kibicom z Wielkopolski. Za to tym z Krakowa powoli zaczynały puszczać. W tym momencie, na trzy kolejki przed końcem byliśmy na dnie. Na całe szczęście zdołaliśmy się od niego odbić. Mecz z Kaskadem Równe pokazał, że w żużlu kluczem do sukcesu jest przede wszystkim właśnie… „równy” skład. No i że bez Duńczyków też można wygrywać. Nowy nabytek w postaci wypożyczonego z Lublina Mariusza Fierleja okazał się bardzo pomocny. Co do kolejnego właśnie na drodze Lublina – uznajmy że mecz się odbył, więcej nie ma o czym pisać. Sezon zakończyliśmy jednak z honorem. Dzięki walecznej postawie Jozsefa Tabaki i wyrównanej jeździe jego kolegów, Rawiczanom nie udało się zrewanżować na Wandzie. Być może te ostatnie mecze to jakiś sygnał, w jaki sposób powinna być budowana drużyna Wandy na przyszły sezon.

Czternaście meczy, pięć zwycięstw, dwa punkty bonusowe i dziewięć porażek. Czy Wanda spełniła pokładane w niej w tym roku nadzieje? Z całą pewnością nie. Można powiedzieć że zajęliśmy miejsce w środku stawki. My powiemy inaczej – byliśmy najlepsi spośród słabszej połowy drużyn. Do wyprzedzającej czwórki niestety sporo nam zabrakło. Czego? Patrykowi Pawlaszczykowi z pewnością starych tłumików, Sławkowi Pysznemu stabilnej formy i większej „uniwersalności”, Jozsefowi Tabace i Kenniemu Larsenowi – może trochu szczęścia. Umówmy się, że reszta kluczowych zawodników mniej więcej sprostała naszym oczekiwaniom. Czy wobec tego postawiono krok do przodu, ku rozwojowi krakowskiego speedwaya? Na pewno tak. Tym razem wynik jest zgoła lepszy od ubiegłorocznych występów. Nie licząc meczy na torach „trójki”, która awansowała, walczyliśmy jak równy z równym z każdym rywali. Do tego powstała długo wyczekiwana szkółka, mamy nadzieję, że ta komórka klubu będzie się rozwijać i kiedyś przeistoczy się w kuźnię talentów z prawdziwego zdarzenia.

Duże zmiany szykują się dla nas w przyszłym sezonie. Po pierwsze opuszczają nas Piła, Lublin i Ostrów, natomiast w ich miejsce pojawi się prawdopodobnie tylko Lechma z Poznania. Jak będzie wyglądał obraz II ligi 2012? Tego jeszcze nikt nie potrafi sobie za bardzo wyobrazić. Trzymamy zatem kciuki za działaczy wszystkich drugoligowców, by na wiosnę liga mogła ruszyć w komplecie i cieszyć nas nową porcją żużlowych emocji.

Ulubieniec kibiców 2011 - Jozsef Tabaka, powracający do czarnego Sportu - Mariusz Fierlej oraz zdolny junior - Łukasz Kret. Czy w przyszłym roku będą stanowić o sile Wandy?

A już niebawem – pełne podsumowanie krakowskiego żużlowego sezonu 2011 pod kątem kibicowskim! Za to dzisiaj, głodni speedwaya będą mieli okazję raz jeszcze zaciągnąć się wspaniałym żużlowym aromatem i to w nie byle jakim wykonaniu, ponieważ do Nowej Huty na III Indywidualny Turniej o Puchar Prezydenta Miasta Krakowa przyjeżdżają między innymi sam Greg Hancock i Janusz Kołodziej. O godzinie 15.00 – wszyscy na stadion!


Deprecated: Function get_magic_quotes_gpc() is deprecated in /home/users/misza/public_html/wordpress/wp-includes/formatting.php on line 4819
Kategorie: Relacje meczowe. Autor: no04. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.